Czas Start (06.09.2016)
Zapach autobusowych siedzeń natychmiast zawładnął moim nosem. Wystarczyło zrobić kilka kroków i momentalnie nozdrza dostały się pod ten ostrzał. Oberwało się nawet psychice a do mózgu doszedł jasny i klarowny przekaz: czas na kolejną wyprawę. Kolejną choć tak diametralnie różniącą się od wszystkich poprzednich. Stojąc rano przed dworcem w Szczecinie, nie spodziewałem się, że przejazd niecałych dwustu kilometrów będzie takim wyzwaniem. Chwilę później okazało się, że autobus który miał mnie zawieźć do Berlina, odjechał. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Nie możesz się załamywać taką głupotą – pomyślałem. Spotkają cię na drodze dużo gorsze sytuacje z których będzie trzeba jakoś wybrnąć. Tym razem dzięki moim, kochanym rodzicom udało się dostać do niemieckiej stolicy. Tam tylko przesiadłem się do autobusu, na którego przedniej szybie widniała tabliczka z napisem Praga.
Nie lubię pożegnań. Zawsze to smutna chwila, która najczęściej przywołuje na myśl by może odpuścić, zrezygnować i wrócić spokojnie do domu. Znów się na tym złapałem, póki nie jestem w drodze, uporczywie staram się przyspieszyć kalendarz do dnia wyjazdu, gdy tylko plecak na plecach a w ręku tylko mapa, marzy mi się leniwy dzień w domu z dobrym obiadem i meczem w telewizji w połowie przespanym. I jak tu żyć :f
Praga przywitała mnie zmrokiem i całkowitą dezorientacją. Zapomniałem przeanalizować mapę i wysiadając na dworcu głównym, nie miałem pojęcia w którą stronę się udać by dojść do hostelu. Nie przywykłem do korzystania z komunikacji miejskiej czy taksówek itp i nawet w totalnej dezintegracji mojej wiedzy
z otoczeniem, na siłę próbuję się dostać do danego miejsca z kapcia.
Dużo tu kamienia, najwięcej tego brukowanego. Jeszcze nie wiem dlaczego jest go tu aż tak dużo ale z pewnością jutro się dowiem. Miasto pokryte morzem kostki w połączeniu z zabudową, wygląda bardziej jak średniowieczne miasteczko niż nowoczesne, europejskie miasto. Nie miałem czasu się dobrze rozejrzeć ale jeśli ktoś mnie dzisiaj spyta z czym kojarzy mi się Praga, odpowiem: z kostką brukową i wszędobylskim odgłosem sztućców obijający się o wypełnione po brzegi restauracyjne talerze.
Widziałem milion zdjęć z tego miasta. Większość wyglądała identycznie, te same miejsca, te same ujęcia. Chciałbym pochwalić się czymś bardziej oryginalnym niż oklepane przez setki ludzi fotografie. Problem tylko w tym, że chyba nie do końca potrafię, ale sprawdzimy to jutro.
Do hostelu dotarłem, późno i zmęczony. Zmęczony ale jeśli się już jest w długo szukanym miejscu to te zmęczenie jakby trochę ustaje. Może to tylko złudzenie spowodowane zbyt długim przebywaniem pod gorącym prysznicem.