Archiwum LaPavlo

Festiwal Cebuli – Polska Noc Kabaretowa

W sobotę miałem przyjemność albo i nie przyjemność wziąć udział w tegorocznej Polskiej Nocy Kabaretowej.  Do dzisiaj się zastanawiam czy to był bardziej Festiwal Kabaretowy czy Festiwal Polskiej Cebuli albo Festiwal Grażyn i Januszów.  Może jest tak, że się czepiam, może.

Planowo całość miała się zacząć o 19:30 więc na miejscu postawiłem swoją nogę na godzinę przed coby zająć jeszcze w miarę wolne miejsca. Po ilości osób na godzinę przed rozpoczęciem można stwierdzić, że większość z nich to koczowała już od rana chyba, żeby wbiec do amfiteatru.  Bramki biletowe podzielono na trzy części – Sektor VIP i kolejno Sektor A i Sektor B.  Janusze z biletami na Sektor A i B myśleli, że będą sprytni więc wchodzili sobie przez prawidłowe dla nich bramki a potem włączali hugokopter i transportowali się do VIPów. Organizator przynajmniej trzy razy prosił, żeby takich wałków nie robić bo przyjdą Ci co wykupili miejsca VIPowe i nie będzie dla nich miejsca. Nikt się nie przyznał.  Z tego oto powodu pierwsze kabarety wystąpiły grubo po 20 bo zanim znaleziono wszystkich sprytnych oszustów to trochę czasu minęło.

Kolejna rzecz, jeżeli już przychodzicie obejrzeć kabarety to żeby się pośmiać a nie chodzić w te i z powrotem a to z piwkiem a to z kiełbasą śmierdzącą a to z popcornem…  Człowiek nie może spokojnie oglądać bo co chwilę ktoś mu dupskiem przechodzi obok. Wielce głodny Bogdan, który musi przejść cały rządek przeszkadzając ludziom, żeby napchać ten swój wielki bęben tłustą parówką, którą będzie śmierdział wszystkim dookoła jak już usiądzie z dupskiem z powrotem.  Nie widzę sensu w tym, chcesz jeść to weź sobie kup przed wejściem albo w czasie przerwy a nie przeszkadzaj tym co chcą oglądać…

Nie mam ochoty też słuchać czyiś komentarzy non stop. Człowiek ogląda, śmieje się a zaraz słyszy setki komentarzy jakiejś Grażyny odnośnie danej części żartów albo sytuacji na scenie. Chcesz to mów, ale rób to dyskretniej a nie się drze japę na cały amfiteatr jakby jej zdanie było najważniejsze a przede wszystkim kogoś w ogóle interesowało.

Na moje nieszczęście zaczął padać deszcz, no cóż bywa. Ludzie zaczęli wyciągać parasole i nie patrzyli się, że komuś zasłonią albo nim przywalą przy otwieraniu. Najważniejsze to to, żeby samemu nie zmoknąć a to czy ktoś będzie coś widział to już jest mało ważne. Jak już musisz rozdziawiać ten parasol to może zobacz najpierw dookoła czy nikogo nie uderzysz a potem zrób to tak, żeby Ci co siedzą za tobą albo obok jeszcze coś widzieli a nie tylko wielką płachtę materiału.

Wykrzywianie na cały głos ’Grażynka ja się zaraz zesikam, o jezus już nie dam rady ahahahaha, o matko boska święta no sikam już już no hahaha ale to śmieszne ahahah’  – jest do dupy i kiedy słyszę dobry żart prawym uchem a taki komentarz lewym to chce mi się płakać a nie śmiać…

Powrócę do zdania z początku, może się czepiam, może nie powinienem chodzić na takie kabaretony choć to był mój pierwszy raz. Po prostu nie rozumiem jak można zachowywać się tak właśnie jak ludzie, których mogłem zobaczyć na kabaretonie w Kołobrzegu. Ktoś mi może teraz powiedzieć – Nie podoba się? to nie chodź.   – No i nie mam zamiaru, szkoda pieniędzy na takie spektakle i nerwów, bo nie denerwować się człowiek idzie a pośmiać.  Jeżeli już kabarety to tylko solowe występy poszczególnych kabaretów, nic innego.

A co do samej treści kabaretonu? Miałem okazje zobaczyć Kabaret Skeczów Męczących, który świetnie sprawdził się w roli konferansjerów a także zaprezentowali całkiem dobre skecze,  Kabaret Moralnego Niepokoju, który jak dla mnie już dawno się skończył a teraz odcina tylko kupony i nic więcej. Wypadli średnio.  Tego wieczoru wystąpił również Ireneusz Krosny, którego z roku na rok co raz bardziej lubię, bo może z wiekiem rozumie się bardziej jego styl rozśmieszania.  Kabaret Nowaki, porażka i nudno.  Cały kabareton rozwalili swoim końcowym wejściem Paranienormalni, którzy wypadli wspaniale. Po reakcjach publiczności śmiało można powiedzieć, że to najlepszy i najśmieszniejszy moment całości. Szacun, będzie trzeba się wybrać na ich nowy program, może do Warszawy…?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.