
Festiwal Sanremo – 2021
Wczoraj, czyli 6 marca 2021 roku zakończył się siedemdziesiąty pierwszy Festiwal Piosenki Włoskiej w Sanremo. Po edycji z 2019 roku, o której pisałem tutaj, stwierdziłem, że więcej nie będę tego oglądał. Niestety miłość do włoskiej muzyki zwyciężyła i wytrzymałem tylko dwa lata. Pomimo wszelakich wad tego konkursu to nie sposób przejść obok niego bez napisania choć kilku słów i przesłuchania części propozycji. Głównym czynnikiem motywującym mnie do włączenia telewizora i ustawienia kanału na RAI1 w czasie trwania festiwalu była lista artystów jacy mieli wystąpić. Trzeba przyznać, że obsada zacna chociaż wielu nie kojarzyłem znikąd. Ewidentnie młode pokolenie wypycha to starsze (co jest oczywiście naturalne) i jeśli nie jest się biegłym w nowościach to ciężko o wiedzę.
Na wstępie warto podkreślić, że to była prawdopodobnie najdziwniejsza edycja pod kątem organizacyjnym w historii tego festiwalu. Wiele podobnych imprez odwoływało się i odwołuje z powodu światowej pandemii Covid-19. Sanremo również rozważało możliwość przesunięcia lub zrezygnowania. Ostatecznie zdecydowano się na organizację, ale z zachowaniem najwyższych środków ostrożności. Tym samym, po raz pierwszy, artyści śpiewali bez udziału publiczności na sali, w Teatrze Ariston.
Nie będę się rozwodził nad innymi aspektami organizacyjnymi i tego typu sprawami. Chciałbym tylko opisać utwory, które wpadły mi w ucho, krótko przeanalizować wyniki oraz napisać kilka moich przemyśleń po tej imprezie.
Festiwal Sanremo – 2021
Aiello – Ora
Jestem totalnie zaskoczony i trochę nawet zniesmaczony, że Aiello zajął dopiero 25 miejsce z 26 artystów biorących udział. Przed zajęciem ostatniej lokaty uratowało go tylko głosowanie widzów. Z drugiej strony jest to bardzo specyficzny i artysta i utwór. Trzeba też oddać, że te jego wykonania „live” sporo się różniły od wersji studyjnej tej piosenki. Widać było sporo niedociągnięć i to raczej nie spowodowane tremą czy jakimś innym defektem tylko faktem, że technicznie to ciężki kawałek. Ja jednak uwielbiam takie wokale niedokładne i nieczyste. Aiello śpiewa z taką specyficzną nonszalancją, której naprawdę zazdroszczę. Wiem, że zbyt wielu fanów takich głosów nie ma, ale co poradzić.
Francesca Michielin & Fedez – Chiamami Per Nome
Nie ukrywam, że na tą propozycję bardzo czekałem. Poprzednie kompozycje sprzed kilku lat duetu Michielin & Fedez były świetne i do dzisiaj czasami grają w odtwarzaczu. Gdyby głosowanie zależało tylko od głosów telewidzów to ten utwór by wygrał i to ze znaczą przewagę. Ostatecznie zajął drugie miejsce a to wszystko za sprawą głosów jury (gdzie byli na 7 miejscu) i tzw „sala stampa” (gdzie zajęli 11 miejsce). To znowu wypaczony wynik. Sam utwór nie jest gigantem pod względem melodyjności czy samej kompozycji, ale wpada w ucho. Wspaniały tekst do przyjemnej muzyki. Fedez tym utworem też wyszedł ze swojej rapowej strefy komfortu i pokazał się publiczności w trochę bardziej popowym materiale.
Noemi – Glicine
Ciężko było uwierzyć, że ta piękna kobieta, która pojawiła się na scenie to właśnie Noemi. Kojarzyłem ją w trochę szerszym wydaniu. Teraz, kiedy dość mocno się odchudziła wyglądała zjawiskowo. Utwór, który zaproponowała to taki standardowy festiwalowy kawałek w jej wykonaniu. Poprzednie udziały niosły za sobą bardzo podobne piosenki. Sam wstęp też jest jakoś mi znany z jakiejś innej kompozycji. Mimo wszystko przyjemnie się słucha zwłaszcza w momentach kiedy pojawia się ta delikatna chrypka. Do tej piosenki został napisany rewelacyjny tekst. Początkowo Noemi zajmowała całkiem niezłą lokatę, ale jej z kolei nie docenili widzowie wśród których zajęła 17 lokatę a ostatecznie po zliczeniu wszystkich głosów znalazła się na 14 miejscu.
Colapesce & Dimartino – Musica Leggerissima
Czasami pewnych piosenek nie rozumiem. Słucham czegoś i myślę sobie co to w ogóle ma być… Potem przesłuchuję to drugi raz, trzeci i czwarty. Z każdym kolejnym odkrywam ten utwór na nowo i znajduje w nim kolejne przyjemne dla ucha fragmenty. W końcu okazuje się, że to jest świetna piosenka. Tak to już jest, niektóre występy trzeba przetrawić i dopiero wtedy można dostrzec ich początkowo ukryte piękno. Tak jest właśnie z utworem Musica Leggerissima duetu Colapesce i Dimartino. Jedna z najlepszych kompozycji muzycznych z tego festiwalu. Wokalnie panowie zgrali się jeden do jednego i można mieć wrażenie, że śpiewa tylko jedna osoba. Ich głosy się tak zlały, ale dały świetny efekt. Warto też obejrzeć wideoklip bo jest świetnie wyreżyserowany. Utwór zdobył 4 lokatę oraz nagrodę imienia Lucio Dalla.
Irama – La Genesi Del Tuo Cuore
Irama w długich włosach? Dla mnie nowość, ale wygląda w niech nieźle. Z muzyka Iramy poznałem się przy okazji Festiwalu w Sanremo w 2019 roku. Nie przemawia do mnie jego cała twórczość to ma w swojej dyskografii kilka niezłych piosenek. La Genesi Del Tuo Cuore jest jedną z tych świetnych. Utwór, który chyba został napisany zgodnie z nieistniejącym szablonem możliwego sukcesu na Eurowizji. To jest tak eurowizyjna kompozycja, że ciężko o skomponowanie czegoś lepszego wpasowującego się w eurowizyjne standardy. Tak więc kompozycja i tekst rewelacyjna. Wokalnie wypada to poprawnie, bez zachwytów. Mimo wszystko składając wszystko w całość piosenka jest świetna, taka pod imprezowe wieczory. Na Sanremo zajęła 5 miejsce. Warto dodać, że Irama nie wystąpił ani razu „live” z powodu pozytywnego wyniku na covid. W konkursie brały jego wersje z licznych prób.
Goście specjalni
Trzeba przyznać, że tegoroczna lista gości specjalnych nie była niesamowita. Z pewnością zaskoczyła obecność Zlatana Ibrahimovica – piłkarza AC Milan. Specyficzny człowiek, ale wszystkie jego festiwalowe „momenty” wypadły całkiem nieźle. Nie potrafię natomiast zrozumieć dlaczego takie ciśnienie było na zaproszenie do udziału rapera Achille Lauro, któremu dano wystąpić we wszystkich pięciu wieczorach. Dla mnie, ten gość, to jest nieporozumienie zarówno personalne jak i artystyczne i pod każdym innym możliwym względem. Jakaś dziwna promocja dziwactw.
Na pewno miło oglądało się występ Loredany Berte oraz Ornelli Vanoni. Obie panie wiekowe i upiększone na wszystkie możliwe sposoby. Wyglądały strasznie aczkolwiek miło było zobaczyć pewnego rodzaju uhonorowanie ich karier muzycznych. Przyjemnie też było posłuchać Giglioli Cinquetti, która wróciła na deski Teatru Ariston po 26 latach. Jak zawsze znakomity Fausto Leali, który pomimo 76 lat to nadal ma głos jak dzwon i tą wspaniałą chrypę. Bardzo dobrze się trzyma. W czasie drugiego wieczoru pojawiła się także przepiękna Laura Pausini, która niedawno wygrała z utworem Io sì (Seen) Złoty Glob za najlepszy utwór ze ścieżki dźwiękowej do filmu The Life Ahead.
Na dzień przed finałem pojawiła się informacja, że jakoś gość specjalny pojawi się jeden z największych moich idoli muzycznych – Umberto Tozzi. Cieszyłem się ponad wszystko póki nie nadszedł czas występu. No niestety, Umberto już nie jest w najlepszej formie wokalnej. Zaśpiewał swoje największe przeboje, ale ciężko mówić żeby to było w jakiś sposób było dobre. Dużą robotę, która pomogła zapobiec całkowitej klapie, robiły chórki i dosyć głośna linia instrumentów. Razem to trochę zagłuszało a i sam Tozzi wielu fragmentów tekstu nie dawał rady zaśpiewać. Szkoda, bardzo szkoda.
Podsumowanie
To była całkiem dobra edycja. Pojawiło się sporo nowych twarzy jednak poza paroma wyjątkami nic, dla mnie, szczególnego. Nadal wściekam się na metodykę głosowania, ale nic się nie zrobi. Z drugiej strony oddając cała władzę telewidzom większość z nich głosowałaby po prostu bo kogoś lubi, a nie, że utwór, jaki ktoś prezentuje, jest naprawdę dobry. Tutaj chyba nie ma dobrego rozwiązania więc trzeba pogodzić się z tym jak jest.
Cała sytuacja z Covidem chyba wielu uderzyła do mózgu bo artyści bali się nawet podać sobie ręce itp. Trochę wygląda to komicznie, ale chyba takie nastały czasy – komiczne. Podawanie kwiatów w rękawiczkach czy jak w pierwszych dwóch wieczorach przywożone na wózku to śmiech na sali. Warto przestrzegać jakichś zasad, ale bez wymyślania takich absurdów.
Podsumowując cieszę się, że znalazłem kilka utworów, które teraz grają w kółko i zagoszczą już na stałe na playlistach. Zawsze znajdzie się coś co później katuję przez wiele dni i tak też jest i przy okazji tej edycji. Wszystko po staremu. Oby i Festiwal wrócił po staremu, z tą serdecznością między ludźmi. No, i oczywiście z tymi ludźmi na sali bo śpiewanie do pustej widowni, jak stwierdziła Ornella Vanoni, jest dziwne i smutne.

