RECENZJE

Laura Pausini – Laura Xmas (#34)

Dzisiaj wigilia Bożego Narodzenia więc wypadałoby złożyć życzenia. Życzę wszystkim tego czego życzą innym. Długo zastanawiałem się jaką płytę zrecenzować właśnie dzisiaj. Przeglądałem moje prywatne półki, szukałem i znalazłem. Album, który już cztery lata temu został nagrany a ja wzbogaciłem się o niego dopiero w listopadzie tego roku. Wcześniej nie słyszałem nawet jednego utworu z tego krążka. Mowa tu o albumie Laury Pausini – Xmas. Recenzję napisałem w przerwie między porządkami a przygotowaniami, ale warto poświęcić dużo więcej czasu na utwory z tego dzieła. Laura jako włoski symbol muzyczny zaprezentowała swoje świąteczne interpretacje a to wszystko w akompaniamencie Orkiestry Patricka Williamsa. Koniecznie przeczytajcie!

Laura Xmas

Płyta została wydana 4 listopada 2016 roku nakładem wytwórni fonograficznej Atlantic Records. Album promowały dwa single wydane tego samego dnia: Santa Claus Is Coming to Town na rynek włoski a także międzynarodowy oraz Noël Blanc na rynek francuski. Nagrania miały miejsce w sławnym Capitol Studios w Los Angeles i Oliveta Recording Studio w Castel Bolognese. Mastering również przeprowadzono w USA, w studio The Bakery.

Laura Xmas pojawiła się już 8 listopada na pierwszy miejscu włoskiej listy przebojów za najlepiej sprzedającą się płytę. W pierwszej dziesiątce utrzymywała się aż do końca grudnia. Później z przyczyn normalnych (już po świętach) szał trochę minął. Rok później album był na liście przebojów przez sześć tygodni uzyskując maksymalnie 23 lokatę. W Stanach Zjednoczonych Laura Xmas dotarło do 3 miejsca na liście zagranicznych albumów a w Hiszpanii, w tej samej kategorii, do 15 miejsca. W Szwajcarii zajeła 19 lokatę. Natomiast w Belgii zajęło odległe 41 miejsce.

Za album Laura Xmas Pausini we Włoszech odebrała dwie platynowe płyty za sprzedaż powyżej 100 tysięcy egzemplarzy. Z jednej strony wynik nie robi wrażenia a z drugiej w dobie internetu i tak dalej to jednak okazuje się, że to niezły wynik. Warto też dodać, że 5 czerwca podczas wręczania nagród Wind Music Award, Laura Xmas dostało nagrodę w kategorii album multiplatynowy.

Wydania

Na rynku pojawiło się kilka wydań płyty. Włoską wersję zrealizowano na CD, winylu w kolorze czerwonym (2000 egzemplarzy) a także w wersji deluxe: CD+DVD. Jest też wydanie francuskie, na którym znalazł się bonusowy utwór Noël Blanc. Hiszpańskojęzyczną wersję Laura Navidad można kupić tylko w formacie płyty kompaktowej. Jedynie na rynek meksykański wypuszczono Laura Navidad w wersji deluxe: CD+DVD. Pod względem zawartości wydania nie różnią się od siebie zbyt wiele. Książeczka jest dosyć uboga, bez tekstów piosenek. Jest za to kilka zdjęć, które potwierdzają, że Laura to piękna kobieta. Przyjemne dla oka. Estetycznie album zrealizowany też bardzo dobrze. Schludnie, z wyczuciem smaku i na pewno bardzo świątecznie.

Album trafił do ponad 60 państw więc dystrybucja była na szeroką skalę.

Ja osobiście mogę się pochwalić posiadaniem standardowej włoskiej wersji oraz wersji deluxe: CD+DVD. Moja półka z płytami cały czas czeka na hiszpańskie Laura Navidad.

Laura Pausini - Xmas / Navidad - recenzja album CD

Tracklista

1. It’s Beginning to Look a Lot Like Christmas

Piosenka napisana w 1951 roku przez Roberta Meredith Willsona a po raz pierwszy zaśpiewana w tym samym roku kolejno przez Perry Como i Bing Crosby’ego. Tekst opisuje standardowe święta i wszystkie stereotypy z nimi z związane (zakupy, kandyzowane owoce, dekoracje ostrokrzewu, dzieci czekające na Mikołaja).

Jakież piękne intro! Orkiestra Patricka Williamsa stanęła na wysokości zadania. Piękna aranżacja utworu. Całość utrzymana przy zaangażowaniu minimalnej ilości instrumentów. Klimat mocno taki jazzowy, ale bardzo przyjemny w odsłuchu. Ten minimalizm brzmi tutaj świetnie. Słuchając tego przed oczami ma się tylko jakiś śnieżny wieczór i ciepły kominek z palącym się drewnem.

2. Let It Snow!

O ile poprzedniego utworu nie bardzo kojarzyłem tak ten zna chyba każdy. Przewija się od każdego roku i w telewizji i w radiu. Jest wszechobecny. Motyw trochę oklepany i zagrany przez wszystkich możliwych artystów. Utwór z 1945 roku skomponowany przez duet Cahn – Styne. Pierwszy raz zaśpiewane przez Vaughna Monroe – amerykańskiego piosenkarza i trębacza.

Znowu muszę pochwalić aranżację. Cudeńko. Muzyka zaaranżowana na amerykańskie lata 20-30. Imponujące odwzorowanie klimatu. Mam wrażenie, że wokal jest trochę zbyt głośny do melodii, ale nie jest to jakoś przytłaczające. Sam utwór średnio lubię, ale w tym wykonaniu brzmi to nawet przyjemnie. Dawno też nie słyszałem w takim popowym kawałku kontrabasu. Trzeba przyznać, że brzmienie tego instrumentu jest interesujące.

3. Santa Claus Is Coming To Town

Utwór Santa Claus Is Coming To Town to dość stara, tradycyjna świąteczna piosenka skomponowana przez J. Fred Cootsa, do której słowa napisał Haven Gillespie. Pierwszy raz zaśpiewana przez Eddiego Cantora w Dzień Dziękczynienia.

Laura z tej piosenki zrobiła singiel promujący cały album Laura Xmas. Nagrany został w dwóch językach: Santa Claus Is Coming To Town oczywiście po angielsku oraz Santa Claus Ilegó A La Ciudad w wersji hiszpańskojęzycznej. Ta druga swoją premierę miała 6 listopada w Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej. Co ciekawe ta piosenka doczekała się nawet singla w formie płyty kompaktowej (500 egzemplarzy), na której oprócz obu wersji znalazła się także wersja instrumentalna.

Do utworu został nakręcony wideoklip. Oczywiście w dwóch wersjach językowych. Całość została nagrana w Teatro comunale Ebe Stignani w Imoli, gdzie Laura zaprosiła 200 członków jej Fanklubu. Ta sama grupa, dzień później, wzięła udział w mini koncercie. Wyemitowano go później w dniu 24 grudnia dla francuskiej telewizji Melody, telewizji LA dla widzów z Hiszpanii oraz telewizji Univision dla widzów ze Stanów Zjednoczonych.

4. Jingle Bell Rock

Kolejny amerykański klasyk świąteczny. Piosenka z 1957 roku nagrana pierwotnie przez Bobby Helmsa. Ja osobiście najbardziej kojarzę ten kawałek z kultowego już filmu Kevin Sam w Nowym Jorku

Tak, jak w tytule, wolałbym usłyszeć tu rockowy głos w tym utworze. Laura takim wokalem nie dysponuje, ale można było to zaśpiewać z większym pazurem. To już Pausini potrafi jak mało kto. Tu wyszło bardzo delikatnie, czysto i tak bez jakiejś duszy w tym. Pod względem aranżacji czy głosu brzmi to poprawnie, ale nic więcej.

5. Have Yourself a Merry Little Christmas

Utwór z serii: moje ulubione, świąteczne. Pierwotnie nagrany w 1943 roku i zaśpiewany przez Judy Garland. Trzy lata później swoją wersję zaśpiewał Frank Sinatra. To jego wokal najbardziej mi się kojarzy z tym kawałkiem. Tekst to w pewnym sensie zaproszenie do spędzenia Świąt Bożego Narodzenia w radosnej atmosferze, pozbawionej smutków i złości

Uwielbiam ten kawałek w prawie każdym wykonaniu. Wspaniała to melodia. W wykonaniu Laury jednak zabrakło trochę jakiegoś takiego ciepła, która ta piosenka bardzo potrzebuje. Zdecydowanie przyjemniej w odbiorze słucha się hiszpańskiej wersji. Tak samo aranżacja mogłaby być o wiele lepiej przygotowana.

6. Jingle Bells

Czy ktoś może nie znać tego utworu? To jedna z tych melodii, z którą każdy z nas kiedyś miał styczność. Nawet przypadkową. Utwór był grany wszędzie i przez wszystkich. Powstały setki wersji w tym nawet Jingle Bells rockowe czy metalowe. Nawet nie wiedziałem, że to jest tak stary kawałek. Skomponowany już w 1857 roku przez Jamesa Pierponta. Pierwsze nagranie pojawiło się już w 1889 roku przez Will Lyle na urządzeniu zwanym fonografem. Ciekawostką jest fakt, że utwór był początkowo skomponowany z okazji Dni Dziękczynienia. Inspiracją do napisania były podobno świąteczne kuligi.

Nigdy nie byłem jakimś sympatykiem tego kawałka. Tutaj jednak brzmi to fajnie. Tak, jak w piosence Let It Snow!, tak samo i tutaj klimat to amerykańskie lata 20-30. Orkiestra Patricka Williamsa mogłaby robić same intra bo wychodzą one świetnie. Idealnie przygotowują pod dalszy utwór.

7. White Christmas

Piosenka skomponowana przez Irvina Berlin w 1940 roku. Rozpowszechniona dzięki wykonaniu przez Binga Crosby’ego w 1942 roku. Singiel sprzedał się w nakładzie 50 milionów egzemplarzy i zapisał się tym samym w księdze rekordów Guinessa. Cóż za nie wyobrażalna liczba! A jeszcze patrząc, że takich utworów słucha się przez krótki wycinek każdego roku. Przez lata powstało wiele wersji językowych. Laura wykonała ten kawałek zarówno w języku angielskim jak i hiszpańskim. Zachodzi pytanie, czemu nie po włosku?

Po angielsku czy po hiszpańsku, Laura zaśpiewała to obłędnie. Subtelnie i delikatnie. Późniejsze wersy śpiewane wraz z chórkiem brzmią bardzo przyjemnie. Świąteczny klimat w aranżacji zachowany. Zdecydowanie jeden z lepszych utworów na płycie Laura Xmas.

Laura Pausini - Xmas / Navidad - recenzja album CD

8. Happy XMas (War Is Over)

W 1969 roku jeden z Beatlesów – John Lennon wraz z małżonką Yoko Ono wynajęli 11 banerów w różnych miastach na całym świecie. Wszędzie zawisł jeden i ten sam napis: War Is Over (If You Want It) Wesołych Świąt od Johna i Yoko. Z tego też narodził się ten utwór. To był pewnego rodzaju protest song o i przeciw wojnie w Wietnamie. Jednakże utwór zaczęto kojarzyć ze świętami Bożego Narodzenia a dzisiaj to już typowy świąteczny klasyk. Ciekawe czy Lennon, gdyby żył, cieszyłby się z osiągnięć swojego utworu, którego wrzucono trochę do innego worka.

Piosenka ma zadatek na bycie najlepszą na całym albumie. Piękna aranżacja a jeszcze lepiej wyszło pod względem wokalnym. Myślałem, że nic nie przebije wersji Al Bano i Rominy, o której pisałem tu: KLIKNIJ. Jednak Laurze się udało.

9. Feliz Navidad

Pomimo tego, że jest to utwór z 1970 roku to do dnia dzisiejszego jest najczęściej puszczanym, świątecznym utworem w USA i Kanadzie. Zaśpiewana oryginalnie przez portorykańskiego piosenkarza Jose Feliciano. Co ciekawe początkowo utwór nie odniósł jakiegoś spektakularnego sukcesu. Dopiero po paru latach stał się prawdziwym hitem. Dzisiaj to świąteczny obowiązek odsłuchać chociaż raz tego prostego, ale jakże pięknego utworu.

To kolejny świąteczny kawałek, za którym ja raczej nie przepadam. Tutaj podoba mi się aranżacja. Wcześniej były dawne amerykańskie lata a tutaj iście latynoski klimat. Bardziej pachnie tu gorącym Portoryko niż Bożym Narodzeniem. Jest saksofon, za to zawsze daje plus. Mimo wszystko raczej jedna z gorszych pozycji na Laura Xmas.

10. Adeste Fideles

Adeste Fideles to już trochę inny rodzaj muzyki. Do tej pory, na poprzednich utworach, Laura śpiewała popularne, zagraniczne hity. Tym razem jest to piosenka bardziej klasyczna w znaczeniu świątecznym. To utwór, który skomponował John Francis Wade około 1743 roku. Miał być to katolicki hymn dedykowany właśnie świętu Bożego Narodzenia. Piosenkę tę charakteryzuje średniowieczny klimat i chóralny wokal. Przetłumaczona na wiele języków jednak najpopularniejszy pozostaje oryginalny – łaciński i w takim też zaśpiewała Laura.

Osobiście nie przepadam za takimi piosenkami chociaż trzeba im oddać, że mają swój mroczny klimat. Te pieśni przeważnie są wspaniałe i tworzą w głowie jakieś średniowieczne obrazy. Wyobraźnia działa tu maksymalnie. Laura tutaj wokalnie brzmi bardzo dobrze. Nawet daje radę złapać wysokie tony i brzmi to schludnie.

11. Oh Happy Day

Przyznam szczerze, że nie słyszałem wcześniej o takim utworze. Utrzymany w muzyce gospel kawałek okazuje się, że był międzynarodowym hitem zespołu Edwin Hawkins Singers. W 1968 roku trafił na brytyjskie i amerykańskie listy przebojów. Dwa lata później, w 1970 roku, otrzymał nagrodę Grammy.

Laura nie zaśpiewała tego w stylu gospel, ale został zachowany taki bluesowy klimat. Robotę robią chórki, które słychać praktycznie w trackie całego utworu. To taki utwór pod nóżkę, nawet do lekkich tańców bym powiedział. Muszę przyznać, że nawet mi się spodobało to.

12. Astro Del Ciel

To jedyny utwór na płycie Laura Xmas, który artystka śpiewa w swoim ojczystym języku. Astro Del Ciel to oczywiście włoski odpowiednik polskiego 'Cicha Noc’. Podobno został przetłumaczony na ponad 300 dialektów i języków. Coś niewyobrażalnego. Pierwsze wykonanie miało miejsce już w 1818 roku w Austrii. Muzykę skomponował Franz Xaver Gruber do słów napisanych (w oryginale po niemiecku) Joseph Mohr. Gdyby panowie dzisiaj żyli to za pieniądze z tantiemy pływaliby w morzu pieniędzy.

W ostatnim czasie słyszałem mnóstwo wykonań tego utworu i Laura plasuje się gdzieś w połowie. Jej wykonanie nie powala na łopatki, ale jest poprawne i schludnie wykonane. Brakuje mi, tak jak przy niektórych utworach, tego świątecznego ciepła. Brzmi to tak czysto i dosyć chłodno. Końcówka gdzie Laura śpiewa wyższe tony jest dużo lepsza dla ucha.

Podsumowanie

Przyznam szczerze, że jestem trochę zawiedziony tym albumem. Największy zarzut jaki mógłby postawić to przede wszystkim fakt, że czuć tutaj komercję. Oczywiście każdy świąteczny album jest komercyjny, ale można go zrobić trochę intymniej. Chciałem usłyszeć bardziej subtelną i bardziej delikatną wokalnie samą artystkę. Zabrakło większej ilości utworów śpiewanych po włosku. Nie było to przecież problemem bo zdecydowana większość tych piosenek ma swoje włoskie odpowiedniki. Śpiewając jednak tylko po włosku ciężej byłoby się przebić do szerszego grona odbiorców.

Album jest poprzeplatany utworami lepszymi i gorszymi. Warte podkreślenia jednak są aranżacje, które prawie we wszystkich przypadkach brzmią rewelacyjnie, zmysłowo i nad wyraz świątecznie. Orkiestra Patricka Williamsa stanowi istotną wartość tej płyty. Ja do swojej playlisty zapiszę trzy, może cztery utwory. Reszta raczej pójdzie w zapomnienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.