Marco Masini – T’Innamorerai (#016)
Dzisiaj w odtwarzaczu płyta która na mojej półce jest już od kilku dobrych lat. To między innymi od niej zaczynałem swoją fascynację językiem włoskim a przede wszystkim muzyką. To album który nie został należycie doceniony głównie przez charyzmatyczny wokal i niepokorne piosenki. To artysta który pokazał, że pomimo rzucanych kłód pod nogi, można wysoko zajść i wystarczy wierzyć w swoje umiejętności i przeć do przodu. Polskim słuchaczom pewnie powie to nie wiele ale w tym wpisie chciałbym zrecenzować album Marco Masini – T’Innamorerai.
Marco Masini to artysta który zadebiutował na włoskiej scenie muzycznej na dobre w 1990 roku przy okazji Festiwalu w San Remo. Wygrał wówczas kategorię Nowości z piosenką Disperato i nagrał pierwszą swoją długorającą płytę. Już wtedy za jego sukcesem stał Giancarlo Bigazzi którego poznał cztery lata wcześniej. Bigazzi to jeden z najlepszych włoskich producentów muzycznych i tekściarzy który wylansował takie gwiazdy jak Umberto Tozzi czy Raf. Rok później Masini pojawił się ponownie na Festiwalu w San Remo, tym razem w kategorii głównej. Z utworem Perché Lo Fai zajął 3 miejsce i pokazał się szerszej publiczności. Krótko po tym pojawił się kolejny album Malinconoia a dwa lata później czyli w 1993 roku na rynku wydawniczym Marco zaprezentował album T’Innamorerai.
T’Innamorerai uznawane jest za najlepszy album w karierze Masiniego co również pokazały słupki sprzedaży które w szybkim czasie przekroczyły milion egzemplarzy. Płyta nie tylko sprzedawała się dobrze we Włoszech ale także znalazła swoich fanów w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. Na ten ostatni rynek nagrano specjalną hiszpańskojęzyczną wersję albumu Te Enamorarás.
Okładka nie zdradza nic. Daje tylko lekką nutę tajemniczości. Na przedniej okładce nie ma nawet tytułu co jest całkiem ciekawym zabiegiem. Standardowa książeczka z tekstami w języku włoskim i 2-3 zdjęcia w małej rozdzielczości. Pod tym względem album ubogi. Tracklista składa się z 9 piosenek co też jest raczej skromną wersją płyty długogrającej ale no liczy się przede wszystkim zawartość a ta, w tym przypadku, jest znakomita. No to jedziemy!
Vaffanculo
Cóż… jeden z najbardziej kontrowersyjnych utworów w dziejach włoskiej muzyki rozrywkowej. Vaffanculo w tłumaczeniu na polski znaczy po prostu spierdalaj. To jest po prostu najzwyklejszy manifest, wykrzyczenie albo raczej wybuch artysty. Piosenkę możemy traktować jako pewnego rodzaju skargę na cały świat i na wszystkich ludzi. Marco śpiewa tu o złych ludziach którzy zamykają szansę i gaszą marzenia młodych ludzi tylko przez swoją chciwość i zachłanność. To utwór skierowany do całego przemysłu muzycznego, do firm fonograficznych które psują ten piękniejszy wymiar muzyki. To przede wszystkim kawałek autobiograficzny bo właśnie z takimi problemami zmagał się Masini na początku swojej kariery. Mówiono mu, że z jego wokalem nigdy niczego nie osiągnie, rzucano mu kłody pod nogi. Po kilku latach Marco jednak dotarł na szczyt i w tym manifeście krzyczy do tych wszystkich – vaffanculo.
Utwór zrobił furorę wśród młodzieży i części słuchaczy. Trafił przede wszystkim do młodych ze względu na swój buntowniczy wydźwięk. Natomiast z uwagi na powtarzający się wulgaryzm, wszystkie stacje radiowe i telewizyjne nałożyły cenzurę nie tylko na ten utwór ale i na całą twórczość i osobę Marco Masini’ego. Osobiście bardzo lubię ten kawałek zwłaszcza za ten pazur no i za niesamowity wokal Marco o czym będę w tym wpisie wspominał wielokrotnie.
T’Innamorerai
Drugi singiel promujący całą płytę. Utwór stylizowany na festiwalowe piosenki San Remo z lat 50. Mnogość instrumentów zapewniła cała orkiestra pod dyrygenturą Marco Falagiani’ego. Wspaniała piosenka o niekoniecznie szczęśliwej miłości. Aranżacyjnie Mario Manzani przeszedł samego siebie i brzmi to naprawdę świetnie. Wokal idealny ale też ciekawe chórki które słychać w drugiej połowie piosenki. Świetny początek albumu.
Cantano I Ragazzi
Kolejny bardzo dobry kawałek. Jeden z nielicznych utworów utrzymanych w muzyce pop ale zarazem jeden z najbardziej buntowniczych piosenek na całej płycie. Masini bardzo dobrze trafiał ze swoimi dziełami do młodych Włochów w tamtym okresie. Okres pokoleniowego buntu, życie młodych ludzi w mieście i nadzieja na lepsze jutro – o tym właśnie śpiewa tu Marco. Osobiście uwielbiam zwłaszcza drugą część utworu gdzie wokalnie i aranżacyjnie powala na kolana. Świetne!
Paura D’Amare
Ciężko wybierać ale chyba to jest numer 1 z całej płyty T’Innamorerai i jeden z lepszych utworów w całej dyskografii Marco. Piosenka utrzymana w depresyjnej aranżacji, przytłaczającej, przygnębiającej a zarazem pięknej, tajemniczej i magicznej. Brzmi jak mroczny koszmar w czasie ponurej nocy. Można wyczuć niebezpieczeństwo ale i niesamowitą energię. Utwór oczywiście o miłości, tej straconej. Utwór o tym jak ciężko pozbyć się lęku by kochać innych ale przede wszystkim by kochać siebie samego. Wokalnie jest to majstersztyk. Ciekaw jestem czy ktoś inny mógłby to zcoverować w identyczny sposób. Taki głos musi być darem od boga i dziwię się tylko, że Masini nigdy w tej kwestii właściwie nie został doceniony a wręcz przeciwnie. Aranżacyjnie – mega. Gitara rewelacyjna ale cała linia perkusji od początku do końca to jest coś co można tylko zapętlić. Tekst może nie należy do najgrzeczniejszych ale w końcu nikt kto słucha i zna Marco ten wie, że w słowach nie oszczędza słuchaczy.
Dio Non C’È
Utwór ten Marco zadedykował zmarłemu w 1992 roku księdzu Ernesto Balducci’emu który był znanym włoskim aktywistą na rzecz pokoju na świecie. Piosenka pełna atmosfery, wysoka duchowo i nostalgiczna za czymś co nie istnieje. Marco szuka tutaj wiary zadając pytania i mając wiele wątpliwości. Czy rzeczywiście Bóg istnieje skoro zabiera takich dobrych ludzi? Aranżacyjnie dla mnie to jest arcydzieło. Zwłaszcza sam koniec kiedy Masini śpiewa, w tej częstej dla siebie, mega dziwnej skali którą wręcz ubóstwiam.
La Libertà
W porównaniu do poprzednich utworów – ten jest lżejszy zwłaszcza gatunkowo. Spokojna ballada z ładnie ukazanym kontrastem pomiędzy miłością a wolnością. W Niemczech i Hiszpanii piosenka ta pojawiła się na oddzielnych singlach promującym cały album.
Voglio Volare
Jeden z prostszych utworów na tej płycie. Voglio Volare to piosenka czysto o miłości która sprawia, że człowiek może wznieś się do góry, może latać. Masini wokalnie jak zawsze bardzo ekspresyjnie. Świetna linia perkusji i gitary Mario Manzaniego.
Anna Viviamo
Utwór biograficzny o niespełnionej miłości Marco. Była partnerka Masiniego – Anna w pewnym momencie życia stwierdziła, że by pchnąć do przodu swoją karierę musi zgodzić się na coś nowego i zgodziła się na rozbieraną sesję do jednego z włoskich magazynów. Marco nie mógł się z tym pogodzić i w krótkim czasie para się rozstała. Ta piosenka właśnie mówi o łatwowiernej dziewczynie która wyjechała do Rzymu by zrobić wielką karierę a w rzeczywistości jest wykorzystywana do różnych celów. Okazuje się, że świat nie jest jednak kolorowy i prosty jak się wydawało i kobieta wpada w głęboką depresję. Utwór utrzymany jest w spokojnej tonacji, trochę w latach 50-60. Poprawny kawałek.
Un Piccolo Chopin
Ostatni utwór z płyty T’Innamorerai. Piosenka poświęcona największej pasji Marco – muzyce. Un Piccolo Chopin czyli w tłumaczeniu Mały Chopin mówi o tym, że muzyka to najlepszy i najwierniejszy przyjaciel. Muzyka to lekarstwo na wszystkie problemy i dolegliwości. Muzyka może wszystko. Ja mógłbym się właściwie pod tym podpisać. Masini jak na pozostałych kawałkach z tej płyty wokalnie wypada świetnie, nieidealnie idealny głos. Aranżacja należy do tych prostszych ale może przy natłoku instrumentów i efektów cała aura tego by opadła i nie byłby to tak dobry utwór. Bardzo przyjemne zamknięcie albumu.
Podsumowanie
Niepowtarzalny i świetny głos śpiewający o brudnej rzeczywistości, o złej miłości i o życiu które nie ułatwia. Płyta według mnie jest genialna i jest to jeden z lepszych albumów rockowych z lat 90 włoskiej muzyki ale też jeden z najlepszych w ogóle. Niepokorny chłopak skrzywdzony przez los w piosenkach które powalają na kolana i to aranżacyjnie i tekstowo i wokalnie. Marco to ewenement na skalę światową. Można go lubić, można go nie lubić ale jedno trzeba mu przyznać – talent miał niesamowity. Mega!
