-
Laura Pausini – Laura Xmas (#34)
Dzisiaj wigilia Bożego Narodzenia więc wypadałoby złożyć życzenia. Życzę wszystkim tego czego życzą innym. Długo zastanawiałem się jaką płytę zrecenzować właśnie dzisiaj. Przeglądałem moje prywatne półki, szukałem i znalazłem. Album, który już cztery lata temu został nagrany a ja wzbogaciłem się o niego dopiero w listopadzie tego roku. Wcześniej nie słyszałem nawet jednego utworu z tego krążka. Mowa tu o albumie Laury Pausini – Xmas. Recenzję napisałem w przerwie między porządkami a przygotowaniami, ale warto poświęcić dużo więcej czasu na utwory z tego dzieła. Laura jako włoski symbol muzyczny zaprezentowała swoje świąteczne interpretacje a to wszystko w akompaniamencie Orkiestry Patricka Williamsa. Koniecznie przeczytajcie!
-
Band Aid 20 – Do They Know It’s Christmas? (#33)
Kilka dni temu pisałem o jednym z pionierskich projektów muzycznych mających na celu niesienie pomocy – Band Aid i ich utworze Do They Know It’s Christmas?. Dzisiaj chciałbym kilka słów nakreślić o reedycji tego projektu z 2004 roku pod nazwą Band Aid 20. Zaśpiewali oni wówczas ten sam utwór, ale w niemal całkowicie innym składzie. Projekt charytatywny, który miał wspomóc region Darfuru w zachodniej części Sudanu. Czy okazał się sukcesem? Jak wyglądała historia powstania? Przeczytajcie!
-
Band Aid – Do They Know It’s Christmas? (#32)
Zbliża się już połowa grudnia i ogólnie zaczął się wszechobecny zimowy nastrój. No dobra, w tym roku może nie jest to wszechobecny, ale zawsze o tej porze już był. Szybko przejrzałem półki z płytami w poszukiwaniach czegoś ciekawego o świątecznym wydźwięku i jest. Znalazł się. Jeden singiel, ale za to jaki. W 1984 roku irlandzki muzyk Bob Geldof i jego szkocki przyjaciel Midge Ure napisali utwór Do They Know It’s Christmas?. Piosenka miała być swoistym wezwaniem by media zainteresowały się klęską głodową w Etiopii. Do nagrania panowie zaprosili całą śmietankę brytyjskich i irlandzkich piosenkarzy, którą nazwano Band Aid. Tylko w pierwszym tygodniu sprzedało się ponad milion egzemplarzy singla. Dzisiaj jest to świąteczny standard, o którym chciałbym słów kilka napisać.
-
K2HD – opis, specyfikacja i opinie
Ostatnio zacząłem interesować się innymi formatami płyt. To chyba naturalny cykl kolekcjonerski. Człowiek zaczyna zbierać na początku płyty CD czy winyle a po jakimś czasie rodzą się chęci by poznać coś nowego. Oczywiście jest duże grono audiofilii, z których często się w internecie żartuje. Te żarty są w kontekście tego, iż osoba zakochana w czystym i idealnym dźwięku jest w stanie wydać naprawdę potężną sumę na jakieś kable, wzmacniacze, odtwarzacze itp. Nasuwa się jednak pytanie jakie hobby nie kosztuje? Każde kosztuje tylko jedne więcej a drugie mniej. Jeśli ktoś życzy sobie wydać dziesięć tysięcy złotych na kabel, który poprawi przepływ dźwięku to czemu nie? Warto nie zaglądać w czyjąś kieszeń. Można nie rozumieć tego tak jak i ja nie rozumiem, ale każdy niech wydaje na to co chce. Rozumiem jednak, że na potrzeby audiofilii i ludzi, którzy lubią jakiś konkretny dźwięk, wytwórnie wydają i wyszukują nowe formaty brzmień. Ja ostatnio bliżej zagłębiłem się w technologię płyt K2HD i dzisiaj chciałbym o nich trochę napisać.
-
Tiziano Ferro – Accetto Miracoli: L’Esperienza Degli Altri (#31)
Ostatnio pisałem trochę na temat włoskiego piosenkarza Tiziano Ferro i jego najnowszym albumie Accetto Miracoli. Wydany pod koniec 2019 roku krążek przypadł mi na tyle do gustu, że dość długi czas grał w moim odtwarzaczu. Na początku września 2020 roku pojawiła się informacja, że płyta będzie miała swoją reedycję. Tym razem będzie to dwupłytowy album z czego pierwsza płyta będzie zatytułowana L’Esperienza Degli Altri (Doświadczenia innych) natomiast drugie CD to będzie standardowe wydanie tego co było rok temu. Rzadko a właściwie nigdy nie kupuję preorderów ani płyt zaraz po ich dacie wydania, ale tym razem zrobiłem wyjątek i jest. Mogłem rozkoszować się nowymi melodiami i dzisiaj chciałbym o nich słów kilka nakreślić.
-
Tiziano Ferro – Accetto Miracoli (#30)
Fani Tiziano Ferro (w tym i i ja), na nową płytę musieli czekać trzy lata. Jeśli zajrzeć w dyskografię tego artysty to można powiedzieć, że zachowuje on pewną stanowczość czasową, która musi minąć od jednego do drugiego krążka a mediana z tego wynosi średnio właśnie trzy lata. Warto jednak zauważyć, że jeśli Tiziano coś wydaje to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jest to album niosący całkowicie odrębną historię, emocję i uczucia. To dzieło kompletne. Z trudem można szukać utworów, które nie pasują, odbiegają od konwencji danego albumu czy wręcz przeszkadzają. Ten długi czas oczekiwania na nowości jest właśnie spowodowany tym idealizmem, który z pewnością jest słyszalny na poprzednich albumach. W 2019 roku Ferro wydał płytę zatytułowaną „Accetto Miracoli” czyli „Akceptuję cuda”. To właśnie o tej płycie chciałbym dzisiaj słów kilka napisać.
-
Pooh – Uomini Soli (#29)
Kilka dni temu muzyczny świat we Włoszech pogrążył się w głębokiej żałobie. Odeszła bowiem ikona włoskiej muzyki rozrywkowej Stefano D’Orazio. Stefano to były już członek legendarnej grupy I Pooh. Zespołu który podbijał nie tylko Włochy, ale także i świat przez ponad 50 lat. Pół wieku razem na scenie. To jest jeden z nielicznych ewenementów i to na skalę międzynarodową. Stefano to także autor wielu piosenek zarówno jako kompozytor, ale także jako tekściarz. W I Pooh odpowiadał głównie za muzyczną stronę grupy i grał na perkusji. To także kolejna ofiara ogólnoświatowej pandemii Covid-19, która zbiera żniwo nie tylko wśród szarych ludzi, ale także w tych znanych, lubianych i szanowanych. Paradoksalnie, jeszcze niedawno napisał słowa do piosenki Rinascerò, Rinascerai, która miała być ku pokrzepieniu serc zepsutych tym wirusem. Dzisiejszy wpis jest poświęcony pamięci Stefano a zarazem jednej z najlepszych płyt jakie powstały z rąk grupy Pooh – Uomini Soli z 1991 roku.
-
Covery w wykonaniu Al Bano i Rominy Power
Każdy, kto chociaż częściowo zapozna się z dyskografią Al Bano, tą solową, ale też i tą w duecie z Rominą Power dojdzie do pewnej prawidłowości. Al Bano na przestrzeni całej kariery muzycznej, a będzie to już grubo ponad pięćdziesiąt lat, upodobał sobie covery. Covery czyli aranżacje istniejących już utworów muzycznych, które nie są autorstwa osoby wykonującej. Nazbierało się tego naprawdę sporo. Te dobre poprzeplatane słabymi. W dzisiejszym wpisie chciałbym się skupić na coverach, które Al Bano wykonał w duecie z Rominą. Przyznam szczerze, że o niektórych dopiero niedawno się dowiedziałem i były to dość zaskakujące informacje więc czemu by o tym słów kilka nie napisać.
-
Ricchi E Poveri – Mamma Maria
Istnieją piosenki, które tworzą kanon muzyczny danego kraju. Każde państwo z pewnością ma takich artystów i takie utwory, które zna każdy. Od najmłodszego do najstarszego, od lewej do prawej. Czasami ten kanon wychodzi poza obręb danego kraju i zaczyna żyć na arenie międzynarodowej. Tak jest z utworem, o którym chciałbym napisać dzisiaj kilka słów. Kanon włoskiej muzyki jest bardzo rozległy i z pewnością dla każdego wygląda on zgoła inaczej. Tak czy inaczej, do tego kanonu należy grupa Ricchi E Poveri. Zapisała się ona na kartach historii włoskiej muzyki rozrywkowej utworem Mamma Maria. Czy ktoś tego kawałka nie zna? Śmiem wątpić.
-
Morandi, Ruggeri, Tozzi – Si Può Dare Di Più
Rok 1987 we włoskiej muzyce to jeden z moich ulubionych okresów. Mnóstwo świetnych płyt, mnóstwo genialnych piosenek, które zapisały się w kanonie włoskiej muzyki rozrywkowej. O tym roku można byłoby napisać książkę. Właśnie tak był bogaty i owocny w twórczość. Dzisiaj chciałbym nakreślić słów kilka na temat pewnego trio, które pojawiło się tak naprawdę znikąd i tak szybko jak przyszli, tak szybko odeszli. Jednorazowy projekt muzyczny, który okazał się spektakularnym sukcesem i który po dziś dzień włosi znają i śpiewają. Projekt, który pokazał, że nawet łącząc ze sobą trzy światy można stworzyć jedną całość, która współgra i brzmi tak jakby od zawsze byli dla siebie przeznaczeni. O kim piszę? o trio Umberto Tozzi, Gianni Morandi i Enrico Ruggeri i ich utworze Si Può Dare Di Più.