
Sting – The Dream Of The Blue Turtles (#023)
Sting to jeden z tych artystów o których zbyt wiele nie wiem. Wiem, że to jeden z najpopularniejszych piosenkarzy w historii muzyki rozrywkowej. Znam kilka topowych piosenek… no dobra, znam dwie piosenki. Every Breath You Take które nie sposób nie znać i All For Love z trio Sting, Bryan Adams i Rod Stewart. Czasem jednak dostaje się w łapy płyty które kuszą by je przesłuchać. Kuszą tytułem, okładką. Tak jest i w tym wypadku i dlatego też dzisiaj piszę recenzję. Co będę recenzował? Album Stinga pod tajemniczym tytułem: The Dream Of The Blue Turtles czyli w tłumaczeniu Sen o niebieskich żółwiach.
Wstęp
Sen o niebieskich żółwiach to pierwsza studyjna płyta brytyjskiego muzyka. Pierwsza studyjna z solowego repertuaru bo Sting wcześniej występował przez wiele lat w grupie muzycznej The Police.
Sesje nagraniowe trwały od 1984 roku do marca 1985 roku. Swoją premierę album miał 1 czerwca 1985 roku. Płyta szalonego sukcesu nie odniosła ale pojawiła się na listach przebojów w kilku krajach m.in: USA, Australii, Kanady, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy we Włoszech gdzie przez krótki czas okupowała pierwszą lokatę. Myślę, że wyniki sprzedażowe również nie napełniały optymizmem bo sprzedało się około 5 milionów egzemplarzy z czego 3 miliony w samych Stanach Zjednoczonych. Płyta miała kilka nominacji do nagród Grammy ale tylko na nominowaniu się skończyło.
Sting do współpracy przy swoim pierwszym solowym albumie zaprosił artystów którzy znacząco różnili się muzycznie od tego do czego przyzwyczaił on sam w początkach swojej kariery. W sesjach nagraniowych pojawili się znakomici nowojorscy jazzmani: Kenny Kirkland oraz Brandford Marsalis. Powód był prosty. Sting chciał eksperymentować muzycznie co z pewnością słychać na całej płycie The Dream Of The Blue Turtles.
Album
Muszę przyznać, że okładka jest banalna ale ma w sobie coś tajemniczego. Ot zwykły napis STING i tytuł płyty The Dream Of The Blue Turtles. Po środku zdjęcie Stinga. Prościzna ale jednak zatrzymuje na moment oko i z pewnością przykuwa uwagę.
Książeczka w środku wzbogacona o kilka zdjęć artysty w różnych dziwnych pozycjach no i oczywiście teksty piosenek. Ciekawy jest fragment tekstu który znalazł się w książeczce a który Sting dedykował kupującym i czytającym ten album:
I borrowed this theme [pokazany fragment nut] from Sergei Prokofiev For The Russians.
Spodobała mi się ta wstawka w postaci nut które Sting wykorzystał w swoim utworze.
Tracklista
If You Love Somebody Set Them Free
Album otwiera utwór If You Love Somebody Set Them Free który jest zarazem pierwszym singlem promującym cały album. Zrealizowany 9 lipca 1985 roku. Ciekawe, że pierwszy singiel został wydany już po dacie premiery całej płyty. Pierwszy raz się spotykam z czymś takim.
Utwór znalazł się na kilku listach przebojów ale raczej zajmował odległe miejsca. Niektóre wersje maxi-singla zawierają specjalne mixy tego kawałka przygotowane specjalnie na dane wydania promocyjne.
Muszę przyznać, że ta piosenka jest niezła. Soul wylewa się z niej w każdej jej sekundzie. Taki klasyczny soul który aż przyjemnie się słucha. Żywy i nieskomplikowany. Słychać natężenie różnych instrumentów. Może się wydawać, że cała orkiestra pracowała przy tym utworze. Nie ma tu fajerwerków wokalnych ale początek płyty uznaję za udany. Sting pisząc tę piosenkę miał na myśli rozpad jego małżeństwa. Trzeba przyznać, że dosyć oryginalny sposób zaprezentowania smutku po rozstaniu itp.
To piosenki zrealizowano również wideoklip który, szczerze, jest beznadziejny.
Love Is The Seventh Wave
Czy ja zmieniłem krążek w odtwarzaczu? Czy to nadal Sting i jego sny o niebieskich żółwiach? Przed chwilą słyszałem totalnie soulowy kawałek a teraz czuję się jakbym przeniósł się pod palmę na jakąś Jamajkę. Słyszę ten utwór i jednocześnie mam przed oczami gorąc, słońce, plażę i wszystko co kojarzy się z latem.
Love Is The Seventh Wave przenosi słuchacza w istne reggae’owe rytmy. To drugi singiel promujący album. Zrealizowany 1 sierpnia 1985 roku. Termin idealnie dobrany pod tak wesoły i radosny twór. Sama piosenka choć wesoła to porusza temat trudny czyli miłość i jej ciemna strona.
Utwór trafia na playlistę. Czegoś takiego nie sposób nie puścić w gorący, sobotni i sierpniowy wieczór.
Russians
Sting spuszcza z tonu i przeprowadza słuchacza w spokojniejszą, bardziej dostojną cześć płyty. Russians to ciężki utwór który powstał jako zarzut i krytyka dotycząca Zimnej Wojny i polityki wzajemnego zagwarantowanego zniszczenia na linii Stany Zjednoczone – Związek Radziecki.
Sting w wywiadzie wiele lat później wyznał, że na pomysł takiego kawałka wpadł przypadkowo oglądając sowiecką telewizję.
To czwarty singiel promujący album. Zrealizowany w listopadzie 1985 roku. W utworze jest wykorzystany fragment, o którym pisałem już wcześniej, romansu Lieutenant Kije który skomponował rosyjski kompozytor Sergei Prokofiev. Na początku natomiast można usłyszeć kilka sekund komunikatów radiowych z misji Sojuz-Apollo
Stingowi udało się wydobyć ten sztywny rosyjski klimat. Instrumentalnie wyszło wspaniale. Wokalnie słucha się też bardzo dobrze. Utwór idealny pod każdym względem.
Children’s Crusade
Kolejny utwór odnoszący się do wydarzeń historycznych. Sting sam o tej piosence powiedział w wywiadzie, że to dość gorzki utwór. Odnoszący się nie do jednej konkretnej krucjaty ale ogólnie do problemów dziecięcych takich jak np wykorzystywanie dzieci w wojnach.
Piosenka jest swoistym oddechem od poprzednich trzech utworów. Można odreagować i wsłuchać się w ten lekki instrumentalnie ale ciężki gatunkowo kawałek.
The Dream Of The Blue Turtles
Z ciekawością odpaliłem ten utwór. Trwa on tylko 1:15 i jest całkowicie instrumentalny. Motyw trochę podobny do jakichś gier z lat 90. Oparty głównie na instrumentach klawiszowych. Tajemniczy ale i dobrze brzmiący. Ciekawe dlaczego nie umieścili tego jako intro całej płyty tylko dopiero jako ósmy utwór.
Moon Over Bourbon Street
To piąty singiel promujący album. Inspirowany powieścią Anne Rice – Interview with The Vampire. Powieść tą dostał od swojego kolegi z zespołu The Police – Andy Summer’a. Sting przeczytał ją w ciągu jednej nocy i z zapałem usiadł do napisania tekstu.
Bourbon Street odnosi się do głównej ulicy narkotykowej w Nowym Orleanie. Miejsce spotkań nie tylko ćpunów ale też turystów z uwagi na liczne bary i restauracje.
Kolejny utwór o zabarwieniu jazzowym. Czuć właściwie tu taki klimat Nowo Orleańskiego pubu, takiego z amerykańskich filmów. Gdzieś w tle siedzi czarny jazzman i gra swoje kawałki. Do tego dołożyć głos Stinga i to jest dokładnie to. Utwór nie porywa ale ma swój magiczny i tajemniczy klimat za który można go polubić.
Fortress Around Your Heart
Fortress Around Your Heart to czwarty singiel promujący album i piosenka która zamyka całość. Zrealizowany 1 października 1985 roku. To utwór który powstał po rozwodzie Stinga ze swoją żoną. Powstał podobno na Barbadosie na krótko przed zamknięciem całej tracklisty.
Sting w wywiadzie powiedział o tym utworze:
Twierdza (fortress) to utwór o uspokojeniu, o próbie pokonania luk jakie tworzą się pomiędzy osobami. Środek piosenki to obraz pola minowego które tworzysz wokół ukochanej osoby. Później zdajesz sobie sprawę, że musisz przez to teraz przejść. Uważam, że to jeden z najlepszych refrenów jakie napisałem w swoim życiu
Do mnie ten utwór średnio przemawia. Takie amerykańsko-brytyjskie lekkie popowe granie. Swoje pięć minut ma tutaj jazzman Brandford Marsalis który zagrał tu małe solo.
Pozostałe utwory z płyty: (5) Shadows In The Rain – utwór zaczerpnięty z albumu grupy The Police – Zenyatta Mondatta, (6) We Work The Black Seam opowiadający o proteście górników w Wielkiej Brytanii w latach 1984-1985, (7) Consider Me Gone kolejny mocno jazzowy kawałek w którym umieszczono fragment Sonetu 35 Williama Shakespeer’a to piosenki które niezbyt przypadły mi do gustu. Tworzą tylko tło, w moim odczuciu, dla pozostałych, wyżej wymienionych.
Podsumowanie
Muszę przyznać, że album jest całkiem dobry. Nie sądziłem, że w repertuarze Stinga znajdę tak świetny materiał. Lubię kiedy płyta niesie za sobą jakąś większą wartość. Samo śpiewanie o miłości czy o tym, że mi źle czasami nie wystarcza. Sting tutaj wyróżnia się nie tylko mnogością instrumentów ale także właśnie dojrzałością i spojrzeniem na problemy miłości, świata i życia. Znajdują się tu niezłe wstawki typu zaczerpnięty fragment romansu, fragment sonetu czy radiowych rozmów astronautów. Takie smaczki są najlepsze w odkrywaniu danego albumu.
Widać, że The Dream Of The Blue Turtles to dzieło prywatne Stinga. Zrobił je od początku do końca tak jak chciał. Pomieszał różne gatunki muzyczne, od jazzu przez soul po reggae i w to wszystko wplótł swoje teksty piosenek. Z pewnością ten album zachęcił mnie do tego by poszerzyć swoją wiedzę na temat dyskografii Stinga i jestem pewien, że niedługo to zrobię.

