Archiwum LaPavlo

Wymarzony – 2018

Czasem dobrze wybrać się do kina by się trochę „odmóżdżyć”. Ważne, żeby robić to po pierwsze z kimś z kim się lubi spędzać czas a po drugie by wybrać taki film nad którym nie będzie trzeba się zbytnio zastanawiać. Taki film który będzie lekki i przyjemny w odbiorze a po wyjściu z sali nie zapłacze się nad zmarnowanym czasem i pieniędzmi. Mi ostatnio właśnie się udało takowy zobaczyć. Wymarzony to francuski film reżyserii opowiadający o losach niechcianego dziecka, oddanego zaraz po urodzeniu do adopcji. Z drugiej strony ukazanie procesu adopcyjnego i wymagań jakie muszą spełniać potencjalni rodzice adopcyjni. Film wyreżyserowała Jeane Herry. Kobieta, no bo któż inny mógłby nakręcić takie dzieło…

No, może poleciałem stereotypem ale tak: ten film mogła wyreżyserować tylko kobieta.

Mogłoby się zdawać, że taki film będzie nacechowany ckliwymi momentami od początku do końca a łzy będą się same cisnąć do oczu. Jednakże Wymarzony to zbilansowane kino pod tym względem. Nikt tutaj nie miał zamiaru grać na emocjach dlatego wyszło całkiem przyjemne przedstawienie.

Spodobało mi się przedstawienie wszystkich dialogów z dzieckiem. Nie było żadnego słodkiego pieprzenia jak do jakiej niedorozwiniętej ameby. Do niemowlaka każdy zwracał się jak do dorosłej osoby. Przedstawiał się, opowiadał coś, wyjaśniał jego aktualną sytuację. Gdyby tak w realistycznym świecie było… Ważnym elementem był fakt, że nie zlekceważono uczuć małego Theo. Potraktowano go zupełnie poważnie w końcu on widzi, słyszy, czuje tak jak dorosły człowiek tylko jeszcze nie umie ubrać tego w słowa.

Warto też zwrócić uwagę na realia w jakich osadzono ten film. Mając przed oczami szarą polską rzeczywistość zwłaszcza jeśli chodzi o służbę zdrowia czy urzędy, ciężko zrozumieć, że gdzieś może być lepiej. Nowoczesny szpital w którym wszystko wydaje się idealne. Prywatny pokój dla rodzącej kobiety czy dostępna na zawołanie pielęgniarka i położna. Urzędnik nastawiony na udzielenie jak najlepszej pomocy a nie olanie od góry do dołu a potem uciekanie od konsekwencji. Ciekawe ile lat albo raczej setek lat musi minąć żeby dla przeciętnego Polaka taki widok nie robił wrażenia tylko był czymś normalnym na co nie zwraca się w ogóle uwagi.

W krótkim podsumowaniu uważam, że film warty obejrzenia nawet za cenę kinowego biletu. Problem jednak w tym, że wszystkie historie aktorów przedstawiono jako idylliczną drogę przez życie. Wydaje się momentami zbyt idealnie by tak było w rzeczywistości. Wśród kilku osób będących na sali kinowej, widziałem, że niektóre z nich zdążyły się zasmarkać na seansie. Mi udało się bez takich emocji. Na szczęście.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.